Zachęcamy serdecznie do lektury artykułu „OPOL or not OPOL” Faustyny Mounis, doktora psychologii, psychologa klinicznego i współautorki książek dla dzieci. Artykuł pochodzi z bloga autorki, zatytułowanego „Dzieci dwujęzyczne”, i prezentuje zarówno teoretyczne, jak i praktyczne aspekty dwóch głównych strategii wychowania dzieci dwujęzycznych.
OPOL or not OPOL…
…oto jest pytanie, które być może niektórzy z nas zaczęli sobie zadawać w trakcie dwujęzycznej przygody ze swoimi dzieciakami.
U nas pojawiło się stosunkowo niedawno, kiedy uświadomilismy sobie, że za mało wkoło polskiego i że niełatwo kiedy mama jest jedynym źródłem języka mniejszościowego.
Tutaj kilka słów wyjaśnienia: jak zapewne wielu z Was wie, OPOL (One Person One Language) to strategia, zwana też STRATEGIĄ OSOBY w której każdy z rodziców posługuje się w kontakcie z dzieckiem swoim językiem. Np. mama mówi po polsku, tata po francusku, jak jest w naszym przypadku, czy tata mówi po polsku, mama po angielsku, etc.
Przez wiele lat strategia ta była polecana przez badaczy i specjalistów, do tego stopnia, że osiagneła prawie status „dwujęzycznego dogmatu”. Pod wieloma względami słusznie nadano jej taką wagę – OPOL pomaga dziecku przypisać daną osobę do języka, i w ten sposób łatwiej abstrahować reguły gramatyczne i leksykalne, czy sprawia (teoretycznie), że zjawisko mieszania języków pojawia się rzadziej.
Benefisy stosowania OPOL nie są jednak bezwzględne.
Profesor Grosjean mówi o ryzyku posługiwania się strategią osoby w przypadku, kiedy rodzic używający języka mniejszościowego jest jego jedynym dla dziecka źródłem.
Jak donosi Dr. Barbara Zurer Pearson, w książce Raising a Bilingual Child, sytuacja taka może prowadzić do gorszej znajomości języka mniejszościowego, dwujęzyczności pasywnej, a nawet być niekiedy źródłem konfliktów, kiedy to dziecko domaga się, aby rodzic zwracał się do niego w języku otoczenia, szkoły, kolegów, jak to często następuje w okresie dojrzewania, a niekiedy nawet wcześniej….
W takich sytuacjach, jeśli to tylko możliwe, Francois Grosjean proponuje obrać strategię mL@H (Minority Language at Home). Według tej metody język mniejszościowy jest językiem domowym, ale jako że metoda ta proponuje dość dużo elastyczności można zastosować przy niej równolegle STRATEGIĘ MIEJSCA; np mówimy po polsku razem tylko w domu, a na zewnątrz po francusku, lub STRATEGIĘ CZASU – mówimy po polsku podczas wakacji i w weekendy. Pozwala to na uniknięcie pewnych konfliktów typu „mamo, blagam, tylko nie po polsku w szkole”. Stosowanie mL@H zwykle wiąże się z wysiłkiem rodzica, dla którego język mniejszościowy jest językiem obcym. Te wysiłki jednak bardzo szybko się opłacają. Małżonek jest bardzo dumny z postępów, czuje się kompetentny i wspierający. A dzieci? Dla dzieci to niesamowity sygnał, że drugi język jest ważny, cenny, warty nauczenia się i wysiłku.
Od pewnego czasu staramy się stosować strategię mL@H. Gabryś coraz więcej odpowiadał mi po francusku i szukaliśmy z mężem sposobów wzmocnienia języka polskiego. Pomysł ten już od dłuższego czasu chodził po głowie tacie, ale ja sztywno trzymalam sie metody OPOL. Dopiero paryskie spotkanie z profesorem Grosjean dodało mi odwagi, a mojemu mężowi pozwoliło na powiedzenie „a nie mowiłem” :-). No cóż nikt nie jest prorokiem we własnym kraju…
Rzuciliśmy się więc na głęboka wodę. Ja zadowolona, tata z chęcią do pracy, niedawno przeżyta przeprowadzka nas trochę w tym projekcie zatrzymała, bo jednak na początku wcielenie mL@H wymaga trochę wysiłku, ale dzielnie do metody powoli wracamy, stosując ją na razie np w czasie posiłków, czy spacerów.
Oczywiście pozostaje kwestia akcentu, nieprawidłowości gramatycznych etc. Jednak w tym momencie naszego życia ważniejsze wydaje mi się pozytywne zmotywowanie mojego dziecka do mówienia po polsku, niż to, że będzie się wyrażał z akcentem, czy popełniał błędy. Myślę, że ta motywacja jest w tym momencie najważniejsza i nie możemy jej zaprzepaścić. A dla małego chłopczyka, ze względów identyfikacyjnych ważne jest być jak tata….
Będe Was informować na bieżąco o naszej przygodzie, a na razie to Gabryś informuje dumnie wszystkich zainteresowanych „Uczę tatę polskiego”. I coś w tym jest!
Faustyna Mounis